Zarządzenie wielkim kapitałem

Zarządzanie ogromną firmą to nie jest zajęcie dla ludzi o słabych nerwach. Często trzeba podejmować decyzje kluczowe ze strategicznego punktu widzenia, mające wpływ potencjalnie na całą przyszłość korporacji. Ale jednocześnie niemożliwym byłoby zarządzanie wielkimi giełdowymi molochami bez udziału tych pojedynczych decyzyjnych stanowisk, ludzi, którzy mają przywilej i obowiązek podejmować ostateczne i najbardziej drastyczne rozstrzygnięcia. W idealnych warunkach jednak zawsze powinno to być podyktowane nie tylko wyliczeniami ekonomicznymi, ale także zasadą odpowiedzialności społecznej wielkiego biznesu. Dla przeciętnego prezesa dużej korporacji bankructwo i tak przeważnie poprzedzone jest wielomilionowymi odprawami. Ale szeregowi pracownicy tracący swoje posady masowo w wyniku tego samego bankructwa nie tylko nie otrzymają nawet procentowo takiego samego uposażenia na pożegnanie, ale zostaną także bez większych perspektyw na znalezienie sobie kolejnej równie dobrej firmy. Prezesi natomiast chętnie zmieniają otoczenie i nawet po doprowadzeniu kolejnego przedsiębiorstwa na skraj załamania finansowego mogą liczyć na taką czy inną posadę u niedawnej jeszcze konkurencji, lub za granicą. Nie brakuje też takich prezesów, którzy celowo niszczą spółki tylko po to, aby uzyskać od rady nadzorczej odpowiednie premie i honorarium w wyniku takiego właśnie szantażu.